Spotykają się dwie kury:
- Cześć, co robi Twój stary?
- Poszedł trochę pogrzebać przy samochodzie...
Młode małżeństwo przyjechało do bacy na miodowy miesiąc.
Zamknęli się w pokoju i kilka dni w ogóle nie wychodzili.
Baca zainteresowany pukał i pukał, aż mu otworzyli, po czym wdał się w rozmowę a w końcu pyta:
- Czym zes wy zyjecie, nicego wy przeca nie jedli te pare dni
Na to młoda para odpowiada:
- Żyjemy owocami miłości
- Ale skórek od tych owoców to przez okno nie wyrzucajcie bo kury się dławią.
Kazik od zawsze robił to co lubił : całował żonę, wślizgiwał się do wyrka i od razu zasypiał. Pewnego dnia obudził się obok podstarzałego faceta ubranego w biały szlafrok.
- "Co ty do k....y nędzy robisz w moim łóżku?...I kim do cholery jesteś?" zapytał facet.
- "To nie jest twoja sypialnia. Jestem Św. Piotr i jesteś w niebie" dodał.
- "Że co ??!! Twierdzisz, że jestem martwy?? Nie chcę umierać, jestem na to jeszcze za młody! Chcę natychmiast wrócić na Ziemię!"
- "To nie takie proste" odpowiedział święty. "Możesz wrócić jako kura albo jako pies. Wybór należy do ciebie" Kazio pomyślał przez chwile i doszedł do wniosku, że bycie psem jest stanowczo za bardzo męczące, a życie kury wydaje się być miłe i relaksujące. Bieganie po zagrodzie z kogutem nie może być złe.
- "Chcę powrócić jako kura" odpowiedział.
W kilka sekund później znalazł się w skórze całkiem przyzwoicie upierzonej kury. Nagle jednak poczuł, że jego kuper zaraz eksploduje. Wtedy podszedł do niego kogut.
- "Hey! To pewnie ty jesteś tą nową kurą, o której mówił mi Św. Piotr" powiedział kogut
- "Jak ci się podoba bycie kurą?"
- "No jest ok, ale mam to dziwne uczucie, że mi kuper zaraz eksploduje"
- "Ooo, no tak. To znaczy,że musisz znieść jajko" powiedział kogut
- "Jak mam to zrobić?" "Gdaknij dwa razy i zaprzyj się jak najmocniej potrafisz"
Kazio zagdakał i zaparł się jak najmocniej potrafił. Nagle "chluś" i jajko było już na ziemi.
- "Łoł to było zajebiste" powiedział Kazik. Zagdakał jeszcze raz, zaparł się i wypadło z niego kolejne jajo. Za trzecim razem, gdy zagdakał usłyszał krzyk swojej żony :
- "Kazik co ty robisz?! Obudź się! Zasrałeś całe łóżko!!!!"
Trzy kury domowe umówiły się na imprezkę.W drodze powrotnej wracały przez cmentarz.
Następnego dnia w sklepie spotykają się mężowie imprezowiczek.
Mąż pierwszej mówi:
- Masakra, moja baba wróciła do domu kompletnie zalana..
- To jeszcze nic - mówi mąż drugiej - moja wróciła kompletnie zalana i bez majtek!!!
Na to trzeci:
- Moja, nie dość, że zalana, bez majtek, to jeszcze między nogami miała wstęgę z napisem" My koledzy z Otwocka, nie zapomnimy cię nigdy..."
Siedzi złodziej nad rzeką i wyskubuje pióra z kury. Przechodzi policjant a złodziej wrzucił kurę do wody.
Policjant się pyta:
- Skąd ma pan te pióra?
- Aa, kura poszła się kąpać i kazała mi pilnować ubrań.
Łowi rybak ryby i patrzy nad brzegiem chodzi piękna kura, więc pomyślał, że ją złapie i zje. Jak pomyślał tak zrobił, zabił kurę i upiekł na ognisku. Po kilku minutach wpada właścicielka kury i pyta:
- Gdzie jest moja kura?!
Facet patrzy zdezorientowamy raz na nią i raz na pióra po kurze i mówi:
- A rozebrała się i popłynęła!!
Małgosia napisała jak robią kury - cip cip cip cip.
Pani mówi do Jasia:
- wytrzyj tablicę.
Na to Jasiu:
- ścierki nie ma.
I zaczął lizać.
Kiedy wrócił do domu mama zapytała:
- dlaczego masz taki biały język?
- Mamo, wiesz ile cip się nalizałem!
Jasio pojechał na wieś i pyta się mamy:
- Czy kury sikają?
- yyy zamyśliła się mama
Na następny dzień mama złapała kurę i pałrzy czy nie ma tej dziurki na siku.
Przychodzi do Jasia i mówi:
- Nie ma
- Jak to? To jak kogut robi to żeby były jajka
Sąsiad kupił sobie koguta.
Z tego koguta był straszny erotoman.
Pierwszego dnia przeleciał wszystkie kury u gospodarza, drugiego dnia sąsiad przyszedł na skargę do gospodarza, że ich kogut przeleciał wszystkie kury..
Gospodarz odszukał koguta i mówi:
- To się dla ciebie kiedyś źle skończy.
Następnego dnia gospodarz widzi koguta leżącego plackiem na łące i mówi:
- Mówiłem, że to się dla ciebie źle skończy
Na to kogut:
- Zamknij się, wrony płoszysz.
Syn wraca ze szkoły i zadaje ojcu pytanie związane z zadaniem domowym:
- Tato, co to takiego "alternatywa"?
- Hmmm... dokładnej definicji nie pamiętam, ale podam ci przykład: wyobraź sobie, że masz jedną kurę i jakiegoś koguta (może być od sąsiada) i ta kura znosi ci jajko. Możesz je zjeść na parę sposobów albo pozwolić, by wykluła się z niego jeszcze jedna kurka... Ona również będzie znosić jajka, które możesz zjeść lub oczywiście pozostawić do wylęgu. I tak dalej i tak dalej... Masz już synku ogromną fermę, 20 tysięcy kur, które znoszą jaja, a Ty je sprzedajesz do sieci hipermarketów, masz zabezpieczenie, więc bierzesz kredyty, unowocześniasz fermę, budujesz piękny dom, kupujesz Merca, inwestujesz i wszystko się kręci. Kury niosą jajka, ty zarabiasz, spłacasz kredyty i tak dalej... Aż tu pewnego dnia, po ulewnych deszczach pobliska rzeczka wylewa. W gospodarstwie masz pół metra wody, wszystkie kury się topią, samochód nie do użytku, a tu trzeba płacić kredyty... I jak to mówią synku - jesteś udupiony...
- No dobra ojciec, a gdzie tu alternatywa?
- Kaczki synu, kaczki...
Pewna młoda kobieta, przeprowadziwszy się na wieś (moda na eko, slow food, slow life i te sprawy), postanowiła założyć małą hodowlę kur. Poprosiła sąsiada o radę:
- Ile mam kupić niosek, żeby starczyło jaj dla całej rodziny?
- Proszę kupić 15 niosek i jednego koguta - radzi sąsiad.
Po paru dniach sąsiad przychodzi w odwiedziny do młodej gospodyni i
widzi, że obok każdej kury kręcą się koguty.
- Ile pani tych kogutów kupiła?! - pyta zaskoczony.
- Tyle, ile jest kur - odpowiada kobieta.
- Ale po co? Wystarczyłby jeden, no może dwa!
Na to kobieta karcącym głosem:
- To panu się tak wydaje! Prezentuje Pan typowo męski punkt widzenia...
Pewien facet kupił sobie koguta.
Przynosi go do domu i wrzuca do kurnika.
Po tygodniu kury nie nadążają z produkcją jajek, a od kurczaków facet dostaje żółtaczki.
Postanawia więc koguta uspokoić i wrzuca go do stajni.
Po miesiącu zaczynają latać pegazy.
Facet postanawia pozbyć się koguta
I wyrzuca go na pustyni.
Wracając do domu myśli:
- Cholera, mogłem sobie z niego chociaż rosół ugotować.
No i wraca po koguta na pustynię.
Patrzy, a kogut leży sztywno jak kłoda na grzbiecie i ma język wywalony z dzioba.
Facet pochyla się nad nim, żeby go zabrać, a kogut:
- spie**alaj, bo mi sępy płoszysz!
- Dlaczego sołtys zwija asfalt na noc?
- Żeby kury nie rozdziobały...
W Wąchocku kury zastrajkowały, bo nie lubią jak się jaja z nich robi.
Antek poszedł nad rzekę łowić ryby. Rozpalił ognisko i już miał zarzucić wędkę, gdy zauważył kurę idącą w jego stronę. Nie namyślając złapał ją, oskubał, upiekł i zjadł. Nagle patrzy - drogą biegnie sąsiadka i woła:
- Antek, nie widziałeś mojej kury?
Antek spogląda na pióra leżące u jego stóp i mówi:
- Rozebrała się i popłynęła na drugą stronę rzeki!
- Panie rechtór, mamulka dali pięknie podziękować za nauka i posyłają wom tę kurę - powiedzioł synek w szkole.
- Powiedz matce, że pięknie dziękuję. To bardzo pięknie, że nie żałowali tak tłustej kury.
- Naprzód to i żałowali, ale jak widzieli, że Azor ją tak blank na śmierć zadusił, to sie radowali, że aby wom mają co podarować.
Gospodarz kupił koguta.
Na następny dzień wszystkie kury zaliczył.
Na to gospodarz mówi do niego:
- Doigrasz się, mówię ci.
Na następny dzień kogut przeskoczył przez ogrodzenie i wszedł do innego kurnika i wszystkie zaliczył.
Nad ranem gospodarz widzi martwego koguta.
- Oj mówiłem ci, że się doigrasz.
A kogut otwiera jedno oko i mówi szeptem:
- Ej spadaj bo mi wrony straszysz.
Sylwester, lisica idzie przez las na zabawę, uczesana, odstawiona.
Nagle zza krzaków słychać gdakanie kury.
Myśli kura w lesie o tej porze ale nie zaszkodzi przegryźć coś pod wódeczkę.
Wskakuje za krzak, słychać szamotaninę.
Po chwili wypada rozczochrana bez ogona a zza krzaków wychodzi wilk zapina rozporek i mówi:
- widzisz ruda, trzeba się uczyć języków obcych
Stefan idzie spać razem ze swoją żoną i śni mu się, że umiera i rozmawia z Bogiem:
- Proszę pozwól mi wrócić na ziemię.
- Możesz tam wrócić, ale tylko w postaci psa, kury albo świni.
- A więc chcę być kurą.
Potem już jako kura siedzi na grzędzie i znosi jajko i tak prze, prze, prze.
Nagle słyszy głos:
- Stefan, całe łóżko zasrałeś!
- Dlaczego w Wąchocku kury chodzą w kapciach?
- Żeby asfaltu nie porysowały!
Pani zadała dzieciom zadanie domowe.
Mają napisać pierwsze słowa jakie usłyszą w domu.
No to Jasiu wraca ze szkoły i od razu idzie nakarmić kury, a te kury do niego:
- Cip, cip, cip...
Jasiu wszystko zanotował.
Następnego dnia idzie do szkoły i pisze na tablicy:
- Cip, cip, cip...
Pani jak to zobaczyła mówi do Jasia:
- Jasiu masz to teraz zlizać.
Jasiu wszystko zlizał i wraca do domu.
Kiedy tylko tata zobaczył jego język, pyta:
- Jasiu czemu masz taki brudny język?
- Oj tato gdybyś Ty tyle cip wylizał też byś miał brudny język.
Wokół kościoła chodzi gospodarz no i ściga kury i mówi:
- spie**alać, spie**alać.
Usłyszał to ksiądz i mówi do gospodarza:
- nie mówi się tak brzydko tylko sio.
Na następny dzień gospodarz ściga kury i mówi:
- sio, sio.
Na to ksiądz:
- widzisz jak spierdalają.
Chodzą sobie dwa koguty po mieście i strasznie się nudzą.
Wreszcie jeden z nich wpadł na pomysł:
- Chodź stary, pójdziemy do garmażerii, pooglądamy sobie gołe kury...
Dwaj sąsiedzi rozmawiają przez ogrodzenie:
- Bardzo przepraszam za moje kury, które wydziobały wszystkie nasiona pańskich kwiatów.
- Ależ to drobiazg, to ja przepraszam za psa który wydusił panu te kury.
- Nie ma o czym mówić, żona rozjechała go przecież samochodem.
- Tak wiem, podziurawiłem w nim opony...
- Po ile rosół?
- Wołowy 5, drobiowy 25 zł.
- Dlaczego tak drogo?
- Tanio z kury nie sprzedam.
Chłop miał 200 kur i ani jednego koguta. Poszedł do sąsiada, kupić tak ze trzy na początek.
A sąsiad na to:
- Ale po co trzy? Słuchaj stary - ja ci sprzedam Kazia. Kazio to jest taki kogut, że ci te wszystkie 200 kur spoko obsłuży.
OK, po trzeciej wódce dobili targu, chłop wrócił z Kaziem do gospodarstwa, wypuścił go z klatki i mówi:
- Słuchaj Kaziu - to jest teraz twoje gospodarstwo, 200 kur na ciebie czeka, wyluzuj się, jesteś tu jedynym kogutem, nie ma co się spieszyć, tylko mi się nie zmarnuj - kupę kasy za Ciebie dałem.
Ledwo skończył mówić, SRU! Kaziu wpadł do kurnika. Przeleciał wszystkie kury kilka razy, tylko pierze leciało. SRU! Poleciał do budynku obok gdzie były kaczki - to samo. Chłop krzyczy, próbuje go hamować. Ale gdzie tam! SRU! Poszedł Kazio za stadem gęsi i zniknął w oddali. Rano chłop wstaje, patrzy - leży Kaziu na podwórku, kompletna padlina. Nad nim krążą sępy. Podbiega i krzyczy:
- A widzisz Kaziu, mówiłem Ci, daj spokój, tyle kasy w błoto...
A Kaziu otwiera jedno oko i syczy przez zaciśnięty dziób:
- Cśśś, spie*dalaj, bo mi sępy spłoszysz!!!
Przychodzi kura do kury:
- Dzień dobry, jest mąż?
- A jest, jak zwykle, grzebie przy aucie...
Pani kazała przygotować dzieciom historie z morałem, które opowiedzieli im rodzice. Pierwsza jest Małgosia.
- Moi rodzice hodują kury na mięso. Kiedyś kupili dużo piskląt, już liczyli, ile zarobią, ale większość piskląt zdechła.
- Dobrze, Małgosiu, a jaki z tego morał?
- Nie licz pieniędzy z kurczaków, zanim nie dorosną, tak powiedzieli rodzice.
Następny opowiada Mareczek:
- Rodzice mają kurzą fermę. Kury zniosły dużo jaj, rodzice liczyli, ile zarobią, ale z większości jaj wykluły się koguty.
- Dobrze, Marku, a jaki z tego morał?
- Nie z każdego jajka wylęga się kura.
Kolej na Jasia (pani łyka valium):
- Dziadek Staszek podczas wojny był cichociemnym. No i zrzucali go na spadochronie do Polski. Miał mundur, stena, sto naboi, nóż i butelkę whisky. Pięćdziesiąt metrów nad ziemią zauważył, że leci w środek niemieckiego garnizonu. Szkopy już go zauważyli, więc dziadek Staszek wychlał całą whisky naraz, żeby się nie stłukła, na dwudziestu metrach odpiął spadochron i spadł między Niemców. I tu dawaaaj! Dziadek pruje ze stena! Niemcy walą się na ziemię jak afgańskie domki! Juchy więcej niż na filmach z Arnoldem. Z osiemdziesięciu ubił i skończyły mu się pestki, to wyjął nóż i kosi Niemców jak Boryna zboże. Na trzydziestym klinga poszłaaa, resztę dziadek zarąbał z buta i uciekł.
W klasie konsternacja. Pani - w spazmach mimo zażycia valium - pyta:
- Śliczna historyjka, ale jaki morał?
- Też taty pytałem, a on na to: ,,Nie wkurzaj dziadka Staszka, jak se popije''.