Rusek, Niemiec i Polak biorą udział w konkursie na rzut pralką, tak by się nie rozwaliła. Pierwszy rzuca Rusek i pralka się rozbiła. Drugi rzuca Niemiec i pralka też się rozwaliła. Trzecia rzuca Polak i pralka się nie rozbiła. Po konkursie Polak spotyka swoich rywali i chwilę rozmawiają:
- Jak tego dokonałeś?- pyta się Rusek.
- Zastosowałem CALGON, bo w końcu życie każdej pralki to CALGON.
Pewien właściciel ma psy o imieniu:zamknij się i kultura. Idzie właściciel do sklepu. Kulturę zostawia na zewnątrz, a z Zamknij się idzie do sklepu. Pan już sobie wszystko wybrał i idzie do kasy. Pani kasjerka pyta się:
-O jaki piękny piesiu, jak się wabi?
-Zamknij się!
-Gdzie pańska kultura?
-Na zewnątrz.
Facet postanowił sam zrobić pranie. Stanął przy pralce i woła do żony:
- Jaką temperaturę nastawić?
- A co masz napisane na koszulce?- podpowiada żona
- '' Lechia mistrz'' , ale co to ma do rzeczy?
- To nowy telefon?
-Nie, wyprany w perwolu.
Czemu Messi nie przeszedł przez jezdnię?
Bo nie przeszedł przez obronę
Polak, Rusek i Niemiec siedzieli w więzieniu. Rusek podchodzi z kawałkiem słoniny w ręku do Niemca:
- Chcesz ?
A Niemiec myśli: o nie w zamian będzie chciał mnie wyru**ać.
- Nie chce.
Rusek podchodzi z tą słoniną do polaka:
- Chcesz ?
A Polak myśli: W zamian będzie chciał mnie wyru**ać. Ale zjem słoninę i będę miał siłę w rękach i się obronie.
- Chcę.
Polak zjadł słoninę, a Rusek do niego:
- Zjadłeś ?
- Zajdlem.
- Masz siłę w rękach ?
- Mam
- To przytrzymaj mi Niemca....
Trzech Polaków chciało pojechać na wakacje do Kenii, lecz z porodu dużych kosztów transportu zawsze brakowało im funduszy.
Postanowili oszczędzać cały rok aż w końcu pojechali na wymarzone wakacje. Spali pod chmurką, gdyż zamiast inwestować w hotel to się dobrze bawili i pili.
Czwartego dnia pobytu umawiają się w trójkę na picie ale jeden odmawia gdyż chce trochę pieniążków odłożyć.
Następnego dnia budzi się dwóch pijanych i patrzą na trzeźwego kolegę a jego całe ciało jest zjedzone przez krokodyla i wystaje tylko glowa.
patrzą na siebie i jeden z pijanych rzuca tekst: patrz kurde wódki nie chciał z nami pić a śpiwór lacoste sobie kupił.
Idzie facet brzegiem Wisły.
Widzi faceta klęczącego i pijącego wodę z rzeki.
Spacerowicz woła:
-Co pan robi? Niech pan nie pije! Otruje się pan, chemikalia i odpadki!
-Was? Ich verstehe nicht!
-Powoli, bo zimna.
Po spędzonej nocy w hotelu, facet opuszcza budynek i mówi do recepcjonistki:
-Zasłałem łóżko.
- O dziękujemy bardzo.
-Płoszę Bałdzo.
Płacz Rysia z Klanu leczy żylaki.
kocha sie Polak z Japonką .Japonka haci haci a Polak nic nie haci wchodzi gładko
Zdenerwowany szef zwiadu wbiega co szefa Centrum Lotow Kosmicznych NASA.
- Szefie! Ruskie na księżyc polecieli!
- Dobra, nic sie nie dzieje.
Wyszedł. Za chwile przybiega znowu.
- Szefie! Oni malują księżyc na czerwono!
- Nic sie nie dzieje - wyluzuj.
Wyszedl. Po pewnym czasie.
- Szefie! Oni już skończyli!
- Dobra, to teraz wyslijcie naszych, żeby napisali 'Coca Cola'.
- Gdzie się tak opaliłeś?
- Na plaży nudystów.
- A te białe kręgi pod oczami?
- To od lornetki.
Grunwald, 15 lipca 1410 roku.
Wstaje świt. W lesie budzi się polski obóz.
Poranny posiłek, modlitwa. Jagiełło staje przed namiotem, powiadomiony o przybyciu połów krzyżackich.
- Panie, Wielki Mistrz, Ulrich von Jungingen, proponuje, by zamiast toczyć tu krwawa bitwę i stracić kwiat rycerstwa, wyznaczyć jednego z każdej ze stron.
Niech oni stoczą pojedynek, a który z nich zwycięży, tego strona uznana zostanie za zwycięską w całej bitwie.
Po chwili namysłu Jagiełło się zgodził. Posłowie odjechali, a Jagiełło podąża do namiotów rycerzy.
- Słuchaj Zawisza, zamiast bitwy będzie pojedynek - pójdziesz walczyć o wygrana bitwę.
- No wiesz Władek, pojutrze tak. No możne jutro... Ale dziś nie dam rady.
- Rozumiesz, imprezka była, daliśmy czadu no i... Po prostu nie dam rady...
Król udał się, wiec do kolejnego rycerza:
- Powala, pójdziesz walczyć w pojedynku o wygrana bitwę?
- Sorki Władek, wczoraj była imprezka u Zawiszy. Daliśmy czadu no i wiesz.... Pojutrze spoko, dziś nie dam po prostu rady....
Udał się, wiec Jagiełło do kolejnego namiotu:
- Zbyszko, pójdziesz walczyć o wygrana bitwę??
- Królu zloty, nie dam rady. Była imprezka...
- Tak, tak, wiem - u Zawiszy. Kto jeszcze tam był?
- No chyba wszyscy...
- Zwołaj wojska, niech się ustawia w szeregu pod lasem..
Stanęło więc polskie wojsko pod lasem, naprzeciw król.
- Słuchajcie, będzie pojedynek o wygrana bitwę. Czy ktoś z was jest w stanie stanąć do niego?? Siedzą rycerze w kulbakach, każdy łypie na drugiego, głowy pospuszczali.
Nikt nie chce... Nagle słychać:
- Ja! Ja! Ja chce!!! Ja pójdę!!!? Rozglądają się i widza - stary dziad z broda do pasa, ubrany w jakis taki jutowy worek, lachmany.
- Rany Boskie, nie ma nikogo innego?????
No i nikogo innego nie bylo. Dali, wiec dziadkowi dlugi dwureczny miecz.
Idzie dziadek przez pole, miecza nie da rady dźwignąć, wiec ciągnie go za sobą....
Patrzą Polacy, a z przeciwnej strony wyjeżdża na koniu wielkim jak stodoła zakuty cały w lśniącą zbroję wielki jak dąb rycerz.
Jagiełło chwyta się za głowę i jęczy, a Polacy wrzeszczą:
- DZIAAAADDDEEEK!!! W NOOOGGGGGIII!!! W NNNOOOGGGGIIIIIIIIIII!!
Rycerz niemiecki jednak już ruszył, już dopadł dziadka, który w ogóle nie zamierzał uciekać. Podniósł się tuman kurzu.
Nic nie widać, tylko jakieś takie jęki słychać. Po chwili wiatr oczyścił pole z pyłu.
Patrzą Polacy, a tam koń bez nóg, krzyżak bez nóg, a dziadek stoi i trzęsącą się reką trzyma miecz na gardle Niemca.
I mówi:
- Masz szczęście c**ju, ze wrzeszczeli "w nogi", bo bym ci łeb upier***il!!!